Brat duchowy Śrila Prabhupady wspomina dawną przyjaźń i ich ponowne spotkanie po wielu latach. Dr. O.B.L. Kapoor, naukowiec, wielbiciel i przyjaciel Jego Boskiej Miłości A.C. Bhaktivedanty Swamiego Prabhupady, udzielił tego wywiadu w swoim domu we Vrndavan w Indiach, w październiku 1996 roku. Rozmówcą przeprowadzającym wywiad jest Hari Sauri Dasa, który służył Śrila Prabhupadzie jako jego osobisty sługa od listopada 1975 do marca 1977. W tym czasie prowadził on szczegółowy dziennik, który stał się podstawą jego wielotomowej książki zatytułowanej „A Transcendental Diary”.
Hari Sauri Dasa: Jak rozumiem, spotkałeś Śrila Prabhupadę po raz pierwszy gdy wiódł on życie rodzinne w Allahabad.
Dr. Kapoor: Byłem z Prabhupadą przez około osiem lat w Allahabad, od 1931 do 1939. Spotykaliśmy się prawie każdego dnia. Pierwszy raz zobaczyłem go w roku 1931 w Rupa Gaudiya Math [świątynia i aśram]. Grał w matha na mrdandze [na bębnie]. Tego wieczoru był tam wykład, a następnie sankirtana. Po sankirtanie lider tego matha przedstawił mnie jemu jako naukowca z Allahabad University i ucznia Śrila Bhaktisiddhanty Sarasvati Thakura. Ja dopiero co byłem inicjowany. Po tym spotkaniu nasza znajomość przekształciła się w przyjaźń, a potem jeszcze bliższą zażyłość. Byliśmy bardzo bliskimi sobie przyjaciółmi. Nazywałem go Dada, co oznacza starszego brata. Po roku 1939 nie widzieliśmy się przez blisko dwadzieścia dziewięć lat, ponieważ wyjechałem z Allahabad. Dostałem posadę rządową, na której pozostałem. Po jakimś czasie on przyjął sannyasę [wyrzeczony porządek życia] i wędrował tu i tam, więc nie było okazji do spotkania. W końcu spotkaliśmy się w roku 1967, tutaj, we Vrndavan. W 1967 roku odszedłem na emeryturę i osiadłem we Vrndavan. Któregoś dnia poszedłem do świątyni Radha Damodara. W tym czasie Prabhupada wrócił z Zachodu i zatrzymał się w pokoju przy tej świątyni. Siedziałem na werandzie tuż przed jego pokojem i czekałem na kogoś. Patrzę, a tu wychodzi Prabhupada. Ubrany był w szafran. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stroju. Znałem go jako Abhay Babu, grihasthę i biznesmena. Teraz był w szafranie z kijem tridandi w ręku, a za nim podążało dwóch uczniów w szafranowych dhoti, niczym sadhu. Nie mogłem go rozpoznać. Trzydzieści lat zmieniło jego wygląd i ten szafranowy strój. Ale wydawało się, że on mnie rozpoznał. Zapytał: „Czy Dr. Kapoor?” I wtedy rozpoznałem jego głos. Powiedziałem: „Abhay Babu?”, a on mnie objął.
Hari Sauri Dasa: Bardzo szczęśliwe spotkanie.
Dr. Kapoor: Tak. On właśnie gdzieś szedł, ale natychmiast zmienił swoje plany. Zabrał mnie do swojego pokoju i opowiedział wszystko o swoim nauczaniu na Zachodzie. Pokazał mi wycinki z gazet i tym podobne. Bardzo interesujące spotkanie, bardzo interesujące. W Allahabad spotykaliśmy się prawie codziennie. Czasami on przychodził do mnie, ale najczęściej widywaliśmy się na wieczornych wykładach i kirtanach w Rupa Gaudiya Math.
Hari Sauri Dasa: Czy możesz coś powiedzieć o tym jak wyglądały sprawy rodzinne Śrila Prabhupady podczas gdy rozwijał on swe życie duchowe?
Dr. Kapoor: Nie wiedziałem wiele o jego sprawach domowych, ponieważ głównie spotykaliśmy się wieczorami w matha. On miał sklep. Sprzedawał lekarstwa, również je robił. Pewnego razu zrobił wzmacniający tonik i dał mi go. Powiedziałem: „To wspaniały prezent od ciebie, ale chciałbym abyś mi dał ten sam tonik, który ty zażywasz – tonik krsna-prema [miłości do Krsny].” On odparł: „Nie mam tego toniku, ale znam jego przepis.” Wtedy powiedziałem: „Och, to wspaniale! Jeśli nie jest to tajemnicą, to powiedz mi jaki jest ten przepis.” On rzekł: „Nie, to nie jest żaden sekret:
trnad api sunicena
taror api sahisnuna
amanina manadena
kirtaniyah sada harih*
taror api sahisnuna
amanina manadena
kirtaniyah sada harih*
To jest ten przepis, o którym zamierzam nauczać na całym świecie. Święte Imię Pana należy intonować w pokornym stanie umysłu, uważając się za niższego od słomy na ulicy; powinno się być bardziej tolerancyjnym niż drzewo, wolnym od wszelkiego poczucia fałszywego prestiżu i powinno się być gotowym do ofiarowania pełnego szacunku innym. W takim stanie umysłu można intonować święte imię Pana bez przerwy.” (Siksastaka 3)
W tamtym czasie nie byłem w stanie zrozumieć doniosłości tych słów, ale on miał zamiar nauczać tego na całym świecie. Myślałem, że były to tylko takie, ot tak, rzucone mimochodem słowa. Ale gdy teraz patrzę wstecz, widzę, że już wtedy myślał on i planował to, a później faktycznie dokonał.
W tamtym czasie nie byłem w stanie zrozumieć doniosłości tych słów, ale on miał zamiar nauczać tego na całym świecie. Myślałem, że były to tylko takie, ot tak, rzucone mimochodem słowa. Ale gdy teraz patrzę wstecz, widzę, że już wtedy myślał on i planował to, a później faktycznie dokonał.
Hari Sauri Dasa: Tak, bardzo wspaniale.
Dr. Kapoor: Wspaniale. Dziesięć lat, myślę, że zaledwie dziesięć lat. Nauczał na całym świecie. To niemalże cud, niemalże cud.
Hari Sauri Dasa: Nie do powtórzenia.
Dr. Kapoor: Hmm. Nie do powtórzenia. Nawet cesarz Aśoka – propagował Buddyzm, a był władcą tak wielkiego imperium – i nawet on nie zrobił tyle, ile zrobił Prabhupada w dziesięć lat.
Hari Sauri Dasa: Powiedziałeś mi kiedyś, że zauważyłeś wielką zmianę u Prabhupady od czasów kiedy znałeś go w Allahabad.
Dr. Kapoor: Oczywiście. W pewnym sensie była wielka różnica pomiędzy Abhay Babu jakiego znałem wcześniej, a Bhaktivedantą Swamim Prabhupadą, którego spotkałem we Vrndavan po trzydziestu latach. Teraz był on prezydentem wielkiej organizacji, międzynarodowej organizacji. Nauczał na całym świecie. Ale był pokorny jak zawsze. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że on pewnego dnia zmieni się w Bhaktivedantę Swamiego Prabhupadę. Nigdy bym nie przypuszczał. On był taki prosty, ale miał błogosławieństwo Caitanyi Mahaprabhu. To błogosławieństwo Mahaprabhu uczyniło go Prabhupadą.
>>> Ref. VedaBase => The Mercy of Caitanya Mahaprabhu
>>> Ref. VedaBase => The Mercy of Caitanya Mahaprabhu