Udowodniłeś że Absolut jest Czującą Istotą.

1935–1937: Bombaj. Poemat i przemowa wychwalająca jego mistrza duchowego przyniosła Śrila Prabhupadzie uznanie za umiejętność prezentowania świadomości Krsny po angielsku. Autor: Śrila Satsvarupa dasa Goswami

Po otrzymaniu duchowej inicjacji w roku 1932, Śrila Prabhupada (wówczas Abhay Charan De) usiłował rozszerzyć swój farmaceutyczny biznes zarówno w celu utrzymania swojej rodziny, jak i dla misji nauczania jego mistrza duchowego. Jednak dużo ważniejsze dla niego były rzadkie okazje kiedy mógł spotkać się ze swoim mistrzem duchowym, Śrila Bhaktisiddhantą Sarasvatim Thakurą. Pełne uczucia relacje Śrila Bhaktisiddhanty z Abhayem, jego rozległa erudycja w filozofii świadomości Krsny i jego bezkompromisowe ataki na system kastowy i oszukańczych propagatorów religijnych wywarły na Abhayu głębokie wrażenie i okazały się trwałą inspiracją dla jego własnej działalności nauczania.
Biznesowe trudności skłoniły Abhaya w roku 1933 do pozostawienia na jakiś czas swojej rodziny w domu w Allahabad i spróbowania rozwinięcia farmaceutycznego biznesu w Bombaju. Jednocześnie pomagał on w zakładaniu bombajskiej filii Gaudiya Math, a na początku roku dołączył do swych braci duchowych 1935 obchodzących urodziny Śrila Bhaktisiddhanty.
To były sześćdziesiąte drugie urodziny Śrila Bhaktisiddhanty Sarasvati. W Jagannatha Puri, gdzie on przebywał, bhaktowie świętowali ceremonialnie. A w małym centrum w Bombaju, kilku jego uczniów zaplanowało uroczystości wieczorne i zaprosiło miejscowych gości. Na tę okazję Abhay napisał poemat:
Wielbimy, wielbimy cię wszyscy
To szczęśliwy dzień
Bardziej błogosławiony niż niebo
Słodszy niż maj
Gdy on pojawił się w Puri
Świętym miejscu
Mój Pan i Mistrz
Jego Boska Miłość
Och! Mistrzu mój
Ewangeliczny aniele
Daj nam Swe światło
Zapal Swoją świecę
Walka o egzystencję
Dla rasy ludzkiej
Jedyną nadzieją
Jego Boska Miłość
Jesteśmy zwiedzeni
Błąkamy się wszyscy
Uratuj nas, Panie
Nasza gorąca modlitwa
Zdumiewające Twoje są sposoby
By naszą twarz odwrócić
Wielbimy stopy Twoje
Wasza Boska Miłość
Zapomniawszy Krysznę
My, upadłe dusze
Najcięższą płacimy
Za iluzję opłatę
Ciemność dookoła
Nie ma żadnego śladu
Jedyna nadzieja
Jego Boska Miłość
Przesłanie służby
Przyniosłeś nam
Zdrowe życie
Jak działał Caitanya
Nieznany nikomu
Pełen uścisku
To jest Twój dar
Wasza Boska Miłość
Absolut jest czującą istotą
Dowiodłeś tego
Klęskę impersonalizmu
Ty usunąłeś
To nam daje życie
Nowe i świeże
Wielbimy Twe stopy
Wasza Boska Miłość
Gdybyś nie przyszedł
Kto przekazałby
Kryszny nauki
Tak mocno i odważnie
To twoje prawo
Bo masz buławę
Od obcych mnie uchroń
Wasza Boska Miłość
Linia służenia
Jaką ty narysowałeś
Jest przyjemna i zdrowa
Jak poranna rosa
Najstarszy ze wszystkich
Ale w nowej szacie
Cud się wydarzył
Wasza Boska Miłość
Abhay skomponował też przemowę, którą przeczytał przed zebranymi gośćmi i członkami Gaudiya Math. Mimo, że jego jego ojczystym językiem jest Bengali, to jego angielski brzmi klarownie i naturalnie.
Panowie, ofiarowanie hołdu acaryadevie jakie zostało przygotowane na dzisiejszy wieczór, nie jest sprawą sekciarską, ponieważ kiedy mówimy o fundamentalnej zasadzie gurudevy czy acaryadevy, to mówimy o czymś o zastosowaniu uniwersalnym. Nie ma kwestii rozróżniania mojego guru od waszego, czy kogokolwiek innego. Jest tylko jeden guru, który pojawia się w niezliczonej liczbie postaci, by uczyć was, mnie i wszystkich pozostałych. Guru, czy acaryadeva, jak dowiadujemy się z bona fide pism, dostarcza wiedzę ze świata absolutnego, z transcendentalnej siedziby Absolutnej Osoby, gdzie wszystko nierozróżnialnie służy Absolutnej Prawdzie.
Podobnie jak poemat, jego przemowa była osobista, ale nawet bardziej niż poemat była autorytatywnym, filozoficznym nauczaniem. Bracia duchowi Abhaya byli pod wrażeniem słysząc tak fachową jego prezentację filozofii Vaisnava. Jak to było możliwe? Oczywiście, nie powinno być to zaskoczeniem, gdyż filozofię Vaisnava poznał on od Śrila Bhaktisiddhanty Sarasvati, tak jak jego duchowi bracia. Dlaczego miałby nie być zdolnym do wyłożenia nauk swojego mistrza duchowego, słuchając tych nauk od niego i czytając Bhagavad-gitę, Śrimad-Bhagavatam i Bhakti-rasamrta-sindhu? Czyż nie był wielbicielem w linii parampara (sukcesji uczniów)? Ale jak do tej pory, nikt nie zdawał sobie sprawy, że potrafił nauczać po angielsku tak doskonale.
Dlatego, jeśli Absolutna Prawda jest jedna, co do czego raczej nie ma różnic opinii, również guru nie może być dwóch. Acaryadeva, dla którego zebraliśmy się dziś wieczorem by ofiarować mu swój skromny hołd, nie jest guru jakiejś sekciarskiej instytucji, ani jednym z wielu eksponentów prawdy. Wprost przeciwnie, jest on jagad-guru, czyli guru nas wszystkich. Jedyna różnica jest taka, że niektórzy słuchają go całym sercem, gdy inni nie słuchają go bezpośrednio.
Tym guru, o którym mówił Abhay, był oczywiście Śrila Bhaktisiddhanta Sarasvati, reprezentant oryginalnego kompilatora pism, Vyasadevy. Abhay wyjaśnił jak Pan Krsna przekazał transcendentalną wiedzę Brahmie, stwórcy tego konkretnego wszechświata. Od Brahmy wiedza ta zeszła do Narady, od Narady do Vyasy, od Vyasy do Madhvy itd. Ponieważ Śrila Bhaktisiddhanta prezentował wiedzę wedyjską taką jaka jest, bez żadnych interpretacji – w systemie parampara – był bona fide acaryą (mistrzem duchowym i przykładem), który mógł oświecić innych wiedzą objawioną w Wedach. Abhay kontynuował:
Panowie, nasza wiedza jest tak uboga, nasze zmysły są tak niedoskonałe, a nasze siły tak ograniczone, że nie jest możliwe, abyśmy mieli nawet cień wiedzy o absolutnym królestwie bez podporządkowania się lotosowym stopom Śrila Vyasadevy lub jego bona fide reprezentanta.
Ta transcendentalna wiedza, wyjaśnił Abhay, znany była w Indiach przez tysiące lat, i mimo że obecnie jest zapomniana – była prawdziwym darem Indii dla świata.
Musimy skonkludować, że ciemność obecnego wieku nie wynika z braku rozwoju materialnego, ale z powodu utraty wskazówki do naszego rozwoju duchowego, który jest główną koniecznością ludzkiego życia i kryterium najwyższej cywilizacji. Zrzucanie bomb z samolotów nie jest postępem cywilizacji od prymitywnego i niecywilizowanego zrzucania na wroga głazów z górskich szczytów. Udoskonalenie sztuki zabijania naszych sąsiadów przez takie wynalazki jak karabiny maszynowe i trujące gazy bojowe, z pewnością nie jest postępem od prymitywnego barbarzyństwa dumnego ze sztuki zabijania łukami i strzałami, ani też rozwój poczucia rozpieszczonego egoizmu nie udowadnia niczego więcej ponad intelektualną zwierzęcość. ...
I tak, gdy inni znajdowali się jeszcze w stanie historycznej niepamięci, mędrcy Indii rozwinęli inny rodzaj cywilizacji, który pozwala nam poznać siebie. Odkryli oni, że my w ogóle nie jesteśmy istotami materialnymi, ale wszyscy jesteśmy duchowymi, wiecznie istniejącymi i niezniszczalnymi sługami Absolutu.
Przemowa ciągnęła się dalej, opisując straszne konsekwencje zmarnowania ludzkiego życia, cierpienia wywołane powtarzającymi się narodzinami i śmierciami. Raz za razem Abhay kładł nacisk na potrzebę podporządkowania się mistrzowi duchowemu. Krytykował empirycznych, pospolitych filozofów, bezbożnych polityków i ślepych zadowalaczy zmysłów. Wielokrotnie wskazywał na naturalną i wzniosłą pozycję duszy jako sługi Boga i sługi czystego wielbiciela Boga. Abhay, będąc inicjowanym uczniem swego mistrza duchowego przez trochę dłużej niż dwa lata, odnosząc się do siebie, mówił dalej:
Panowie, mimo że w wiedzy o transcendencji jesteśmy jak pogrążone w ignorancji dzieci, to Jego Boska Miłość, mój gurudeva, rozniecił w nas mały ogień by rozproszyć ciemności wiedzy empirycznej, i tak pewnie stoimy po bezpiecznej stronie, że żadna ilość filozoficznych argumentów empirycznej szkoły wiedzy nie odwiedzie nas nawet o cal, z pozycji naszej wiecznej zależności od lotosowych stóp Jego Boskiej Miłości – i jesteśmy gotowi rzucić wyzwanie najbardziej uczonym przedstawicielom impersonalistycznej szkoły mayavada w tej zasadniczej sprawie: że sama Osoba Boga i Jego transcendentalne rozrywki na Goloce [Jego duchowej siedzibie], są wzniosłą nauką Wed.
Następnie Abhay zakończył przemowę elokwentną modlitwą uległości.
Osobiście nie żywię nadziei na żadną bezpośrednią służbę przez następne crores [miliony] narodzin, ale jestem przekonany, że któregoś dnia, tego czy innego, zostanę wyzwolony z tego ognia iluzji w której obecnie jestem głęboko zanurzony. Dlatego, z całą szczerością modlę się przy lotosowych stopach mojego mistrza duchowego, abym odcierpiał to co jest mi przeznaczone za moje wcześniejsze występki, zachowując jednak pamięć, że nie jestem nikim innym jak maleńkim sługą Wszechmocnego Absolutnego Boga, osiągniętą przez niezachwianą łaskę mojego mistrza duchowego. Dlatego skłaniam się do jego stóp z całą pokorą jaką dysponuję.
Abhay przedłożył zarówno swój poemat jak i przemowę do anglojęzycznej edycji czasopisma Bhaktisiddhanty „The Harmonist”. Pierwsza publikacja Abhaya jaką był poemat, pokazała go jako kompetentnego autora tekstów w języku angielskim, a Swami Bhaktipradipa Tirtha, wydawca pisma „The Harmonist”, nieformalnie nadał Abhayowi przydomek kavi, uczony poeta. Niektórzy z braci duchowych Abhaya również podchwycili ten przydomek i zaczęli nazywać go kavi. Większość z nich, nawet sannyasini (zaawansowani, wyrzeczeni uczniowie), nie byli tak biegli w angielskim. Ale Abhay nie był pospolitą osobą. Oni doceniali fakt, że poemat był osobisty w wymowie, podyktowany szczerym uwielbieniem mistrza duchowego i radością z powodu jego posiadania, oraz napisany był ściśle z konkluzją pism.
Do Abhaya, gloria za poemat dotarła gdy trafił on w ręce Śrila Bhaktisiddhanty Sarasvati i sprawił mu przyjemność. Zwłaszcza jedna zwrotka uszczęśliwiła Śrila Bhaktisiddhantę tak bardzo, że zaprezentował ją wszystkim swoim gościom.
Absolut jest czującą istotą
Dowiodłeś tego
Klęskę impersonalizmu
Ty usunąłeś
Jakoś tak wyszło, że w tej prostej zwrotce Abhay uchwycił esencję nauk jego mistrza duchowego skierowanych przeciwko filozofom Mayavadi, i Śrila Bhaktisiddhanta przyjął to za oznakę jak dobrze Abhay rozumiał umysł swego Gurudeva. Abhay był w siódmym niebie gdy usłyszał, że ten werset spodobał się jego mistrzowi duchowemu. Jeden z braci duchowych Abhaya porównał ten werset do wersetu Rupy Gosvamiego, w którym wyraził on skryte myśli Caitanyi Mahaprabhu i doprowadził Go do ekstazy.
Śrila Bhaktisiddhanta Sarasvati był również zadowolony z eseju Abhaya i pokazał go niektórym ze swym zaufanych uczniów. A wydawcę czasopisma „The Harmonist” poinstruował: „Cokolwiek on napisze, wydrukuj to.”
* * *
Abhay myślał, że posiadanie wielu wrogów czy konkurentów w biznesie jest oznaka sukcesu. Ale dzięki konkurencji z Bombaju utracił kolejną szansę by stać się bogatym. Wrogiem okazał się być syn kierownika ze Smith Institute. Zarówno syn jak i ojciec zgłaszali skargi do kierownictwa Smith Institute, że Abhay sprzedaje towary z własnego laboratorium, a nie towary Smith Institute. Wskutek tej intrygi Abhay stracił swoją pozycję w Smith Institute, którą przejął syn kierownika. Abhay był znów zdany tylko na własne siły.
Pomagając swoim braciom duchowym w Bombaju, sannyasinom, Abhay znalazł dwupoziomowy budynek do wynajęcia przy Gawlia Tank Road. Wszyscy przyznali, że nadawał się dobrze na stworzenie centrum i Abhay zorganizował środki na wynajem i wstępny remont i pomógł sannyasinom w przeprowadzce. Wydawało się, że jego wysiłki w sprawach duchowych były zawsze bardziej pełne sukcesu, niż wysiłki na polu zawodowym, które przynosiły coraz gorsze efekty. Oczywiście, kilku konkurentów nie dawało jeszcze powodu do zniechęcenia – intrygi i straty są zawsze częścią gry, a on nadal był znany w farmaceutycznym biznesie w całych Indiach. Ale nie wystarczało by wyciągać z biznesu na sprawy duchowe i to go niepokoiło, jak również jego własne wątpliwości czy jest to najlepszy sposób służenia jego mistrzowi duchowemu. Biznes był dobry tylko wtedy, gdy mógł iść równolegle z jego życiem duchowym.
Pan Caitanya powiedział, że intonowanie Hare Krsna mogło być rozpowszechnione do każdego miasta i każdej wsi i Abhay chciał asystować swemu mistrzowi duchowemu w wypełnieniu tej przepowiedni, zwłaszcza przez ofiarowywanie pieniędzy i pomagając otwierać centra. Jego dochody nie mogły iść całkowicie na utrzymanie jego rodziny.
W modelu idealnym, życie rodzinne i życie duchowe powinny rozwijać się obok siebie. Jednak problemem Abhaya była jego żona. Była zaniepokojona stratami finasowymi i obojętna na sukcesy duchowe. Chciała pozostawać na orbicie domu i rodziny, i pomimo namów Abhaya odmówiła przyjęcia inicjacji od Śrila Bhaktisiddhanty. To jego własna żona była najgroźniejszym konkurentem. I stawiała opozycję w samym domu, gdzie najmniej była potrzebna.
Kiedy Abhay okazjonalnie odwiedzał swoją rodzinę w Allahabad, próbował ich zadowolić swymi dobrymi intencjami. Biznes w Bombaju nie szedł dobrze, ale Abhay miał nowe plany i zapewniał rodzinę, że nie ma powodu do obaw. Planował więcej nauczać z domu – wtedy cała rodzina mogłaby być bardziej zaangażowana w czynności duchowe. Chciał zapraszać gości, prowadzić dyskusje o Bhagavad-gicie i Śrimad-Bhagavatam, wykonywać kirtana (intonowanie Hare Krsna), dystrybuować prasadam (uświęcone pożywienie). Chciał nauczać tak, jak robił to jego mistrz duchowy i jego duchowi bracia. Taki program nie wymagałby ani sannyasina ani brahmacarina (żyjącego w celibacie ucznia), bo Abhay mógł robić to osobiście. To byłby przykład idealnego życia rodzinnego. Ale żona Abhaya, Radharani, nie chciała przystać na taki scenariusz. Zamiast słuchać jego nauk, wolała być z dziećmi w drugim pokoju i pić herbatę.
Czytając komentarz Visvanatha Cakravarti Thakury do Bhagavad-gity (Rozdział drugi, werset czterdziesty pierwszy), Abhay przeczytał, że uczeń powinien uważać polecenia swojego mistrza duchowego za swe życie i duszę. Te słowa wywarły wielki wpływ na Abhaya, wzmacniając jego pragnienie spełnienia polecenia Śrila Bhaktisiddhanty Sarasvati. A w osiemdziesiątym ósmym rozdziale Dziesiątego Canto Śrimad-Bhagavatam, natknął się na werset w którym Pan Krsna wypowiedział niepokojące słowa:
yasyaham anugrhnami
harisye tad-dhanam sanaih
tato 'dhanam tyajanty asya
svajana duhkha-duhkhitam
„Gdy pragnę obdarzyć kogoś szczególną łaską, stopniowo odbieram mu wszystko co materialnie posiada. Wtedy jego przyjaciele i krewni odrzucają tego najbardziej nieszczęsnego biedaka.” Dreszcz przeszedł Abhaya gdy przeczytał ten werset. Wydawało się, że jest bezpośrednio skierowany do niego. Ale co to mogło oznaczać? „Czy to oznacza, że Krsna zabierze mi wszystkie pieniądze? Czy to właśnie miało miejsce? Czy to dlatego interesy nie idą dobrze?” - zastanawiał się.
* * *
W lipcu 1935 roku, Śrila Bhaktisiddhanta Sarasvati przybył do Bombaju, by w tamtejszym centrum zainstalować Bóstwo Pana Krsny i wprowadzić Jego wielbienie. Był zadowolony z tego co jego uczniowie zrobili do tej pory, a Bhaktisaranga Maharaja przyznał, że duża część zasług przypadała Abhay Babu, który zbierał fundusze i założył nowe centrum. „Dlaczego Abhay mieszka oddzielnie? On powinien być prezydentem tego bombajskiego centrum” – powiedział Bhaktisaranga.
Bhaktisiddhanta Sarasvati odparł: „Jest lepiej, że on nie mieszka z wami. On zrobi to co trzeba. Kiedy nadejdzie czas, on wszystko sam zrobi. Nie musicie go rekomendować.”
Abhaya nie było przy tej rozmowie, ale bracia duchowi przekazali mu co Śrila Bhaktisiddhanta powiedział. Te słowa wypowiedziane przez jego mistrza duchowego, pobrzmiewające zagadkowym proroctwem, były dla Abhaya bardzo ważne. Cenił je sobie i medytował nad ich znaczeniem.
W listopadzie 1935 roku spotkał swego mistrza duchowego ponownie, we Vrndavan. To był okres Kartika, idealny czas do odwiedzenia Vrndavan. Śrila Bhaktisiddhanta przez miesiąc czasu przebywał ze swoimi uczniami nad Radha-kunda, świętym stawem w którym Radha i Krsna lubią mieć Swoje rozrywki. Gdy wieść o tym dotarła do Abhaya, razem z synem wyruszył z Bombaju by spotkać swego mistrza duchowego. Spotkanie ze Śrila Bhaktisiddhantą było zawsze wielkim świętem, ale spotkanie go we Vrndavana było świętem doskonałym. To spotkanie różniło się od tego w roku 1932, kiedy Abhay widział swego mistrza duchowego podczas parikramu Vrndavan (okrążania). Teraz Abhay nie siedział już anonimowo z tyłu pokoju. Teraz był bonafide uczniem, tytułowanym jako kavi, który napisał wartościowy poemat i esej, był młodym człowiekiem który potrafi dobrze słuchać, bhaktą, który wspomagał Allahabad matha (centrum), i który otworzył matha w Bombaju. Podczas tej wizyty Abhay już miał okazję być ze swoim mistrzem duchowym sam na sam, który pamiętał syna Abhaya i dał mu małą bandhi (kurtkę). A teraz, gdy spacerowali razem nad brzegiem Radha-kundy, Śrila Bhaktisiddhanta zwrócił się do Abhaya i przemówił poufnie. Pomiędzy głównymi uczniami Bhaktisiddhanty w Kalkucie toczyły się kłótnie, które bardzo go martwiły. Nawet teraz, we Vrndavan, ciążyły mu w umyśle. Niektórzy jego uczniowie toczyli walki o to, kto zajmie które pokoje w głównej świątyni Gaudiya Math w Kalkucie. Wszyscy ci bhaktowie należeli do tego matha, którego budynek miał służyć propagowaniu świadomości Krsny pod przewodnictwem Bhaktisiddhanty Sarasvati. Jednak oni kłócili się nawet w obecności ich mistrza duchowego. Bramini i Vaisnavowie (wielbiciele Krsny) powinni być wolni od zazdrości o jakiekolwiek stworzenie, co dopiero mówić o zazdrości jeden o drugiego. Jeśli walczyli już teraz, to co to będzie gdy on odejdzie z tego świata? Abhay nie brał udziału w tych sprawach i nawet nie znał szczegółów. Ale słuchając swego mistrza duchowego, bardzo się przejął. Głęboko zatroskany Śrila Bhaktisiddhanta rzekł do Abhaya: „Agun jvalbe – będzie pożar. Któregoś dnia w Gaudiya Math w Kalkucie wybuchnie pożar, i ten ogień oddzielnych interesów rozprzestrzeni się i dokona zniszczeń.” Abhay słuchał tych słów, lecz nie wiedział co z tym począć. Śrila Bhaktisiddhanta walczył długo i odważnie o to, by każdy niezależnie od wsych narodzin mógł zostać wzniesiony do pozycji bramina, sannyasina, czy Vaisnavy. Ale jeśli jego uczniowie byli zanieczyszczeni odrobiną bogactwa i pożądaniem prestiżu udowadniając tym, że sami są niskiej klasy pomimo treningu i oczyszczenia, to oznaczało to, że jego misja się rozpadnie. W imię religii byli przyzwyczajeni do wygody, zajmowanych pozycji i prestiżu, co mogło oznaczać tylko jedno, że nie uchwycili nauk swego mistrza duchowego.
Śrila Prabhupada mówi: „On lamentował, że tych ludzi interesowały po prostu kamienie i cegły tego budynku. Potępiał to. Było mu bardzo, bardzo przykro.”
„Wtedy gdy mieszkaliśmy w wynajętym domu przy Ultadanga, zbieraliśmy dwieście czy trzysta rupii i żyło nam się bardzo dobrze” - powiedział Śrila Bhaktisiddhanta. „Wtedy byliśmy szczęśliwsi. Ale odkąd dostaliśmy ten marmurowy pałac przy Baghbazar, rozpoczęły się między nimi tarcia. Kto zajmie ten pokój, a kto zajmie tamten pokój? Każdy miał inne plany. Lepiej byłoby zerwać marmury ze ścian i za te pieniądze wydrukować książki.”
Abhay czuł, że mistrz duchowy przemawia do niego w stanie ważnej potrzeby, jak gdyby prosząc o pomoc w uniknięciu katastrofy. Ale cóż mógł on zrobić?
Następnie, Śrila Bhaktisiddhanta powiedział do Abhaya wprost: „Amar iccha chila kichu bai karana - miałem pragnienie drukować książki. Jeśli kiedykolwiek zdobędziesz pieniądze, drukuj książki.” Stojąc nad Radha-kunda i patrząc na swego mistrza duchowego, Abhay poczuł, jak te słowa głęboko weszły w jego własne życie. „Jeśli kiedykolwiek zdobędziesz pieniądze, drukuj książki.”
* * *
Grudzień 1936. Śrila Bhaktisiddhanta w złym stanie zdrowia przebywał w Jagannatha Puri. Abhay był wtedy w Bombaju i zapragnął napisać do swojego mistrza duchowego list. Pomyślał sobie: „On jest trochę łaskawy dla mnie, zrozumie moją prośbę.” Zaczął pisać:
Drogi Guru Maharaja,
Proszę przyjmij moje pełne szacunku pokłony do twoich lotosowych stóp. Masz wielu uczniów i ja jestem jednym z nich, ale oni służą ci bezpośrednio. Niektórzy są brahmacarinami, niektórzy są sannyasinami, ale ja wiodę życie rodzinne i nie mogę. Czasami pomagam finansowo, ale nie mogę służyć ci bezpośrednio. Czy jest jakaś służba, którą mógłbym robić?
Dwa tygodnie później Abhay otrzymał odpowiedź.
Jestem w pełni przekonany, że byłbyś w stanie wyjaśnić nasze nauki i argumenty po angielsku, ludziom, którzy nie znają języków [naszych pozostałych członków].
To dobrze zrobi i tobie, i twojej publiczności.
Trzymam się każdej nadziei, że staniesz się bardzo dobrym nauczającym w języku angielskim i przysłużysz się misji wdrażając nowatorskie nauki Pana Caitanyi wśród ludzi w ogólności, jak i wśród filozofów i ludzi religii.
Abhay natychmiast rozpoznał, że jest to ta sama instrukcja jaką otrzymał podczas ich pierwszego spotkanie w roku 1922. Uznał to za potwierdzenie. Teraz nie było już wątpliwości co do celu jego życia. To, co jego mistrz duchowy powiedział mu w Kalkucie w 1922 roku, nie było przypadkową uwagą, ani spotkanie też nie było przypadkowe. Instrukcja była ta sama: „Zostań bardzo dobrym nauczającym po angielsku. To dobrze zrobi i tobie, i twojej publiczności.”
Śrila Bhaktisiddhanta Sarasvati Thakura odszedł z tego świata 1 stycznia 1937 roku.
>>> Ref. VedaBase => "Absolute Is Sentient Thou Hast Proved..."